17 Sie 2020, 15:37
Potwierdzam, trzymałem parę miesięcy kolonię Camponotus herculeanus w gnieździe wykonanym z wysuszonego drewna opałowego. Prezentowało się bardzo ładnie, natomiast mrówki zasiedlały je bardzo niechętnie i musiałem im silnie pomóc - mimo że poprzednie gniazdo wcale nie było marzeniem dla nich (beton z ogromnymi komorami). Odparowywanie wody z takiego gniazda przerosło kolonię mającą dobrze ponad setkę robotnic, mimo że gniazdo nie było dla nich za duże - zajęły wszystkie komory. Były w stanie nawadniać jedną komorę, gdzie spędzało czas dużo więcej robotnic, niż w pozostałych, a jajka i larwy najczęściej mieszkały w wężyku łączącym arenę i gniazdo. Jedynie, gdy wilgotność w mieszkaniu wzrastała (był to okres grzewczy i miałem w pokoju <30% zazwyczaj), to były w stanie zapewnić dobre warunki w gnieździe i trzymać tam jaja i larwy. Sporo robotnic spędzało czas na staniu na arenie w pobliżu próbówek z wodą, a gdy wrzucałem puste próbówki - to wykorzystywały również je jako alternatywne miejsca gniazdowania.
U mnie nie zdążyły się wygryźć, w tym gnieździe drewnianym nie bardzo potrzebowały powiększać miejsce, bo larw i poczwarek było niewiele (zgaduję, że nie były w stanie więcej larw utrzymać naraz w wilgoci), a po trzech miesiącach takiego ledwie-rozwoju popadły w stagnację, więc je przeprowadziłem (tym razem bez pomocy ochoczo opuściły to gniazdo) i poszły do lodówki. Straciłem sezon rozwoju mrówek na eksperymentowanie z takim gniazdem. Cieszę się, że nie straciłem całej kolonii.
TL;DR - nie warto
U mnie nie zdążyły się wygryźć, w tym gnieździe drewnianym nie bardzo potrzebowały powiększać miejsce, bo larw i poczwarek było niewiele (zgaduję, że nie były w stanie więcej larw utrzymać naraz w wilgoci), a po trzech miesiącach takiego ledwie-rozwoju popadły w stagnację, więc je przeprowadziłem (tym razem bez pomocy ochoczo opuściły to gniazdo) i poszły do lodówki. Straciłem sezon rozwoju mrówek na eksperymentowanie z takim gniazdem. Cieszę się, że nie straciłem całej kolonii.
TL;DR - nie warto
