12 Cze 2022, 19:28
Długo nie aktualizowałem stanu.
Pokrótce: kolonia rozwija się dobrze, ale nie chciała kopać w gnieździe korkowym, a miejsca zaczęło im brakować. Zaczęły mieszkać w wężyku, postanowiły założyć koczowisko na arenie pod gniazdem, ale żadna nowa komora nie została odblokowana w korku. Z tego powodu postanowiłem zamówić nowe gniazdo - Wrocław z Anthillshop.pl. Uznałem, że wygląda nieco nudno, więc rozebrałem je i pieczołowicie wykleiłem każde pięterko gliną. Efekt:
Gniazdo przez pierwsze kilka dni nie cieszyło się zbytnim zainteresowaniem, lecz po paru dniach mrówki postanowiły, że to godna miejscówka:
2022.06.05
2 dni później gniazdo korkowe praktycznie opustoszało, a Wrocław został zamrówczony.
Dziś gniazda wyglądają tak:
Korkowe jest opustoszałe, kilkadziesiąt robotnic w nim jeszcze szuka szczęścia, ale nie trzymają tam potomstwa. Dużo robotnic natomiast żyje na arenie - pod gniazdem akrylowym znajdują się struktury z czerwonej gliny i dekoracji z areny, a patrząc pod korę widzę czarny tumult.
W międzyczasie rozpoczęły się loty godowe kartonówek. Udało mi się pozyskać 11 sztuk, 10 z nich umieściłem w takich samych próbówkach, jak zeszłoroczną - z otworem na tyle małym, że królowa nie jest w stanie się przecisnąć. W każdym przypadku reakcja robotnic była mieszana - część od razu karmiła, część od razu atakowała, ale nie było masowego ubijania obcych matek. 2 królowe zdołały się wyślizgnąć same przez zbyt duży otwór i szybko trafiały do wejścia do gniazda - widziałem jedną taką próbę na żywo, robotnice z gniazda od razu rzuciły się na nią i chwilę później nosiły trupa. 1 królową, która cieszyła się nikłą atencją wrzuciłem do Wrocławia od tyłu, tak aby ominąć strażniczki tego gniazda - efekt dokładnie ten sam. Ostatnią kupioną królową też tak wrzuciłem z tym samym efektem.
10 królowych zostało złapanych w promieniu ok. 1-2 km od miejsca złapania oryginalnej królowej, jedna kilka(naście) km dalej, po drugiej stronie Wisły. Co ciekawe, to ta ostatnia jako jedyna szybko zgromadziła wokół siebie stałą kilkunastorobotniczą grupę, była karmiona i myta, lecz zastałem ją pewnego dnia martwą w próbówce.
Na dzień dzisiejszy pozostała ostatnia, siedząca tak już tydzień królowa, reszta poumierała w próbówkach - nie wiem, czy przez brak karmienia, czy przez zagryzienie. Oryginalna matka wciąż żyje i ma się tłusto.
Pokrótce: kolonia rozwija się dobrze, ale nie chciała kopać w gnieździe korkowym, a miejsca zaczęło im brakować. Zaczęły mieszkać w wężyku, postanowiły założyć koczowisko na arenie pod gniazdem, ale żadna nowa komora nie została odblokowana w korku. Z tego powodu postanowiłem zamówić nowe gniazdo - Wrocław z Anthillshop.pl. Uznałem, że wygląda nieco nudno, więc rozebrałem je i pieczołowicie wykleiłem każde pięterko gliną. Efekt:
Gniazdo przez pierwsze kilka dni nie cieszyło się zbytnim zainteresowaniem, lecz po paru dniach mrówki postanowiły, że to godna miejscówka:
2022.06.05
2 dni później gniazdo korkowe praktycznie opustoszało, a Wrocław został zamrówczony.
Dziś gniazda wyglądają tak:
Korkowe jest opustoszałe, kilkadziesiąt robotnic w nim jeszcze szuka szczęścia, ale nie trzymają tam potomstwa. Dużo robotnic natomiast żyje na arenie - pod gniazdem akrylowym znajdują się struktury z czerwonej gliny i dekoracji z areny, a patrząc pod korę widzę czarny tumult.
W międzyczasie rozpoczęły się loty godowe kartonówek. Udało mi się pozyskać 11 sztuk, 10 z nich umieściłem w takich samych próbówkach, jak zeszłoroczną - z otworem na tyle małym, że królowa nie jest w stanie się przecisnąć. W każdym przypadku reakcja robotnic była mieszana - część od razu karmiła, część od razu atakowała, ale nie było masowego ubijania obcych matek. 2 królowe zdołały się wyślizgnąć same przez zbyt duży otwór i szybko trafiały do wejścia do gniazda - widziałem jedną taką próbę na żywo, robotnice z gniazda od razu rzuciły się na nią i chwilę później nosiły trupa. 1 królową, która cieszyła się nikłą atencją wrzuciłem do Wrocławia od tyłu, tak aby ominąć strażniczki tego gniazda - efekt dokładnie ten sam. Ostatnią kupioną królową też tak wrzuciłem z tym samym efektem.
10 królowych zostało złapanych w promieniu ok. 1-2 km od miejsca złapania oryginalnej królowej, jedna kilka(naście) km dalej, po drugiej stronie Wisły. Co ciekawe, to ta ostatnia jako jedyna szybko zgromadziła wokół siebie stałą kilkunastorobotniczą grupę, była karmiona i myta, lecz zastałem ją pewnego dnia martwą w próbówce.
Na dzień dzisiejszy pozostała ostatnia, siedząca tak już tydzień królowa, reszta poumierała w próbówkach - nie wiem, czy przez brak karmienia, czy przez zagryzienie. Oryginalna matka wciąż żyje i ma się tłusto.
