06 Sie 2022, 14:12
Dużo działo się w kolonii. Po pierwsze - nic nie wyszło z prób adopcji. Nie zdołałem zlokalizować wszystkich trupków, ale nie widziałem nigdzie nowej królowej biegającej w gnieździe. Natomiast królowe te przyniosły coś, czego się nie spodziewałem - grzyba. Z początku się nie zorientowałem, co się święci - zobaczyłem pomiędzy gniazdem akrylowym a korą na arenie tumult robotnic. Potem się rozszedł i zobaczyłem ścianki pozlepiane ze śmieci, gliny i ozdób. Nie wyglądały jednak na przerośnięte czymkolwiek i zostały porzucone ewidentnie niegotowe. Niedługo potem zobaczyłem, że coraz więcej robotnic przesiaduje pod korą - i tam pojawiły się ciemne, cienkie kawały materiału o konsystencji kartoniku... Zaczęły się pojawiać niedługo po procesie podrzucania królowych, a wcześniej mrówki nawet nic nie budowały, więc jestem pewien, że zdołały wydobyć zarodniki od nowych królowych.
Dla niewiedzących - królowe Lasius fuliginosus (i nie tylko) przenoszą w specjalnej kieszeni zarodniki grzyba, który potem używany jest do budowy kartonowych struktur. Więcej na ten temat tu: https://doi.org/10.1073/pnas.0708320105
Niestety wkrótce musiałem tę pracę zniweczyć, ponieważ zauważyłem, że na arenie występują gryzki i dość szybko się rozwijają. Mało tego - były w stanie prześlizgnąć się koło jednej z tulejek do mocowania wężyków i przypuszczały mi atak na szafkę. Źródłem były niesprzątane śmieci - częściowo to moja wina, bo nie sprzątałem, a częściowo mrówek, bo upychają one trupy w niedostępne dla mnie miejsca. Próbowałem zrobić generalne sprzątanie - po odkryciu cmentarza pod porostem sprzątnąłem go odkurzaczem (bez przyglądania się, czy są tam trupy tylko robotnic). Próbowałem przekonać je, że to zły pomysł poprzez czyszczenie etanolem/izopropanolem miejsc, w które właziły, ale było ich coraz więcej. Postanowiłem przygotować na szybko nową arenę, bez czekania na wyschnięcie gliny podmieniłem areny i zacząłem ręcznie ewakuować robotnice. Zajęło mi to kilka godzin, a i tak ileś robotnic nie dawało się wybrać, szacuję liczbę skazanych na stracenie na 200. Urwałem też część struktur, oczyściłem z gryzków i wrzuciłem na nową arenę, po czym starą arenę wyprażyłem w piekarniku w temperaturze kilkudziesięciu stopni - tyle, żeby wybić to tałatajstwo.
O ile pozbycie się gryzków wyszło znakomicie, to niestety pozbawiłem je też grzyba. Wokół jednego z kawałków coś się działo przez jakiś czas, dokładały materiał przedłużający strukturę, ale po jakimś czasie mrówki poddały się i odsłoniły mi nieprzerośnięte grzybem kawałki drewna, glinę i strzępki waty i nie budowały już nigdzie niczego. No cóż.
Przy okazji mogłem zrobić ciekawe fotki. Gniazdo akrylowe podświetlone od dołu daje nietypowe rozproszenie światła:
Lepiej widoczne struktury grzybowe:
Zielonym światłem do zdemolowania starej areny było wypatrzenie królowej w gnieździe (2022.07.07) - wcześniej widywałem ją też wśród kartonowych struktur na arenie:
Nowa arena posiada wężyki zatopione w gipsie, przez co wyjścia nie są przy krawędzi, lecz bardziej w środku areny. Dałem im też kamień jako stołówkę - dla ułatwienia sprzątania. Niestety glina była jeszcze wilgotna i od razu zaczęły pod nią kopać:
Miejsce próby odbudowy grzyba:
2022.07.19 Stos jaj w gnieździe:
Próbowałem jeszcze potem kolejnych adopcji, ale niewiele królowych wpadało mi w ręce. Podrzucałem nawet takie skrzydlate w nadziei na powtórkę zaszczepienia grzyba.
2022.08.04 Podczas sprzątania śmieci zauważyłem martwą królową. A potem drugą. A potem trzecią. Sięgnąłem w pamięci wstecz i przeraziłem się - jest więcej trupów, niż wrzucałem królowych! Zacząłem przeglądać uważnie gniazdo, ale nie widziałem w nim królowej. Dość szybko panika wzięła górę i podniosłem kamień na arenie. Wybiegło dobrze ponad tysiąc robotnic, ale znajomego, bielejącego odwłoka królowej nie było widać. Cały następny dzień popatrywałem to tu, to tam - widziałem zgromadzenia robotnic, ale nie było w nich widać królowej. Zbiorowiska da się rozproszyć poprzez ogrzanie palcem gniazda w tym miejscu - nagła zmiana temperatury powoduje rozejście się towarzystwa. Dopiero późnym wieczorem przyszła ulga - z jednego ze zgromadzeń po rozproszeniu wyłoniła się królowa. Uff! Nie dziwne, że ciężko było ją znaleźć, skoro tak schudła - ewidentnie już skończyła ze składaniem jaj na ten sezon. Nadal nie wiem, jak to się stało, że miałem więcej trupów królowych, niż wynikało z obliczeń. Najpewniej nie zapamiętałem jednej królowej - ale może trzymały przez miesiąc trupa w gnieździe? Wszak przed wymianą areny nie wyciągnąłem 3 trupów i tylko założyłem, że zostały wciągnięte odkurzaczem/wywalone po wyprażeniu...
Z okazji przegnania wielu mrówek spod kamienia do gniazda zdjęcie obecnego (2022.08.05) stanu kolonii:
Dla niewiedzących - królowe Lasius fuliginosus (i nie tylko) przenoszą w specjalnej kieszeni zarodniki grzyba, który potem używany jest do budowy kartonowych struktur. Więcej na ten temat tu: https://doi.org/10.1073/pnas.0708320105
Niestety wkrótce musiałem tę pracę zniweczyć, ponieważ zauważyłem, że na arenie występują gryzki i dość szybko się rozwijają. Mało tego - były w stanie prześlizgnąć się koło jednej z tulejek do mocowania wężyków i przypuszczały mi atak na szafkę. Źródłem były niesprzątane śmieci - częściowo to moja wina, bo nie sprzątałem, a częściowo mrówek, bo upychają one trupy w niedostępne dla mnie miejsca. Próbowałem zrobić generalne sprzątanie - po odkryciu cmentarza pod porostem sprzątnąłem go odkurzaczem (bez przyglądania się, czy są tam trupy tylko robotnic). Próbowałem przekonać je, że to zły pomysł poprzez czyszczenie etanolem/izopropanolem miejsc, w które właziły, ale było ich coraz więcej. Postanowiłem przygotować na szybko nową arenę, bez czekania na wyschnięcie gliny podmieniłem areny i zacząłem ręcznie ewakuować robotnice. Zajęło mi to kilka godzin, a i tak ileś robotnic nie dawało się wybrać, szacuję liczbę skazanych na stracenie na 200. Urwałem też część struktur, oczyściłem z gryzków i wrzuciłem na nową arenę, po czym starą arenę wyprażyłem w piekarniku w temperaturze kilkudziesięciu stopni - tyle, żeby wybić to tałatajstwo.
O ile pozbycie się gryzków wyszło znakomicie, to niestety pozbawiłem je też grzyba. Wokół jednego z kawałków coś się działo przez jakiś czas, dokładały materiał przedłużający strukturę, ale po jakimś czasie mrówki poddały się i odsłoniły mi nieprzerośnięte grzybem kawałki drewna, glinę i strzępki waty i nie budowały już nigdzie niczego. No cóż.
Przy okazji mogłem zrobić ciekawe fotki. Gniazdo akrylowe podświetlone od dołu daje nietypowe rozproszenie światła:
Lepiej widoczne struktury grzybowe:
Zielonym światłem do zdemolowania starej areny było wypatrzenie królowej w gnieździe (2022.07.07) - wcześniej widywałem ją też wśród kartonowych struktur na arenie:
Nowa arena posiada wężyki zatopione w gipsie, przez co wyjścia nie są przy krawędzi, lecz bardziej w środku areny. Dałem im też kamień jako stołówkę - dla ułatwienia sprzątania. Niestety glina była jeszcze wilgotna i od razu zaczęły pod nią kopać:
Miejsce próby odbudowy grzyba:
2022.07.19 Stos jaj w gnieździe:
Próbowałem jeszcze potem kolejnych adopcji, ale niewiele królowych wpadało mi w ręce. Podrzucałem nawet takie skrzydlate w nadziei na powtórkę zaszczepienia grzyba.
2022.08.04 Podczas sprzątania śmieci zauważyłem martwą królową. A potem drugą. A potem trzecią. Sięgnąłem w pamięci wstecz i przeraziłem się - jest więcej trupów, niż wrzucałem królowych! Zacząłem przeglądać uważnie gniazdo, ale nie widziałem w nim królowej. Dość szybko panika wzięła górę i podniosłem kamień na arenie. Wybiegło dobrze ponad tysiąc robotnic, ale znajomego, bielejącego odwłoka królowej nie było widać. Cały następny dzień popatrywałem to tu, to tam - widziałem zgromadzenia robotnic, ale nie było w nich widać królowej. Zbiorowiska da się rozproszyć poprzez ogrzanie palcem gniazda w tym miejscu - nagła zmiana temperatury powoduje rozejście się towarzystwa. Dopiero późnym wieczorem przyszła ulga - z jednego ze zgromadzeń po rozproszeniu wyłoniła się królowa. Uff! Nie dziwne, że ciężko było ją znaleźć, skoro tak schudła - ewidentnie już skończyła ze składaniem jaj na ten sezon. Nadal nie wiem, jak to się stało, że miałem więcej trupów królowych, niż wynikało z obliczeń. Najpewniej nie zapamiętałem jednej królowej - ale może trzymały przez miesiąc trupa w gnieździe? Wszak przed wymianą areny nie wyciągnąłem 3 trupów i tylko założyłem, że zostały wciągnięte odkurzaczem/wywalone po wyprażeniu...
Z okazji przegnania wielu mrówek spod kamienia do gniazda zdjęcie obecnego (2022.08.05) stanu kolonii:
