26 Gru 2022, 21:28
(25 Gru 2022, 21:29)Kowal napisał(a): To ciekawe z tym odmrażaniem w wodzie, nie wiedziałem.
Mrówki lubią zakopywać jedzenie, obecny konsensus jest taki, że zakrywają zapach jedzenia przed konkurencją. Niektóre mrówki pozbawione zdolności trofalaksji (Aphaenogaster) używają także ziarenek piasku do transportu płynów na ich powierzchni.
Odmrażanie w miodzie to zły pomysł. Generalnie najlepiej podawać miód i owady osobno, mrówki źle sobie radzą z mieszankami pokarmów.
Ja w Twojej sytuacji po prostu odłamywałbym kawałki karmówki i rozmrażał w powietrzu, po czym karmił częściej, jeśli martwiłbym się o rozwój. Nie musisz na pewno zmieniac pokarmu co 6 godzin, karmienie raz na dzień to i tak bogactwo z perspektywy tak małej kolonii. Miałem te mrówki w stadium od samotnej królowej do pierwszych robotnic, więc rozumiem, co z grubsza się dzieje - lepiej nie podsuwać im pod nos, tylko je to stresuje, a na pewno znajdą żarcie w próbówce. Możesz nie widzieć ich aktywności - to mrówki furażerujące w nocy, światło lampki je peszy, a ilości konsumowanej żywności mogą być niezauważalneTę muszkę owocówkę mogły przez noc wysiorbać i wyrzucić rano już zjedzoną w takim stopniu, jakim chciały - owocówki to dobra karmówka dla małych kolonii, nawet dużych mrówek.
Zjadanie jajek może być wynikiem wielu czynników, nie tylko głodu. Po pierwsze zdarza się to często w przypadku stresu, a po drugie w koloniach jajek funkcjonują jaja troficzne - ich celem jest przechowanie białka poza ciałem w łatwo transportowalnej i jadalnej formie. https://www.wiki.mrowki.ovh/index.php?title=Jajo
TL;DR po prostu bym się mniej przejmował, karmił co 1-3 dni i nie przejmował się, jeśli pozornie nic nie zniknęło ani nie widać było robotnic przy jedzeniu. Wyprowadzałem kilka typowo nocnych gatunków i rosły mimo to. Za to nie wiem, do ilu stopni grzejesz, ale Camponotus lubią ciepło, 27-28 C powinno im posłużyć. Lubią też święty spokój niestety :/
Z tym podsuwaniem "pod nos" do probówki miałem na początku duże problemy przez co kilka razy je nadmiernie stresowałem ponieważ wejście do probówki było zatkane watą z kawałkiem 8mm wężyka i przez ten wężyk ciężko było podawać pokarm na drewnianej wykałaczce a tym bardziej go usuwać do tego już potrzebowałem zdejmować wężyk z watą i montować od początku dlatego postanowiłem pozbyć się kompletnie wężyka i waty na wejściu do probówki. Obecnie doszedłem to takiej wprawy w podawaniu im "pod nos" do probówki, że ostatnim razem mrówki nawet nie zorientowały się, że podałem im pokarm dopiero po chwili jedna z mrówek zauważyła i wyszła zaatakować po czym poinformowała kolejną mrówkę, która od razu wpadła w panikę ale ta panika dwóch robotnic trwała dosłownie kilka sekund. Królowa gdy zauważa "intruza" w probówce o ile nie jest większy od niej to nie boi się tylko przez chwilę spogląda czy się nie rusza. Nie wydaje mi się, żebym tym podsuwaniem "pod nos" nadmiernie ich stresował.
Z racji, że odkryłem wylot probówki przez co łatwiej jest im podawać pokarm umieściłem obok kolejną probówkę i teoretycznie mam możliwość totalnego nie stresowania kolonii przez umieszczanie owadów w drugiej probówce i przysuwaniem jej do pierwszej jednak mrówki rzadko wychodzą ze swojej probówki więc wydaje mi się, że lepiej im robię lekko ich stresując przez te kilka - kilkanaście sekund raz dziennie niż serwując im pokarm blisko gniazda ale jednak nie w gnieździe co wiąże się z tym, że nie zidentyfikują go w porę przez co robak zdąży się zeschnąć a na pewno będzie gorszej jakości niż w momencie gdy mrówki od razu identyfikują białko w postaci owada. Wydaje mi się też, że coraz bardziej przyzwyczajają się do tego, że co jakiś czas ląduje u nich jakiś robak na wejściu w probówce. Nawet przy podaniu mącznika wielkościowo większego od królowej w gnieździe nie było zbytniej paniki. Teraz tak nie robię i bardziej porcjuje na mniejsze kawałeczki.
Co do odmrażania w wodzie sprawdziłem czasy w jakich mącznik czarnieje. W jednym karmniku podałem kawałek mącznika bez wody i zaczął czarnieć dosłownie w kilka godzin (temperatura w tym miejscu około 34 stopnie) oraz podałem drugi taki sam kawałek mącznika rozmrożony w wodzie w drugim karmniku nieco dalej od centrum ciepła gdzie temperatura była około 27-28 stopni oraz położyłem kilka kawałeczków lodu. Gdy lód się rozpuścił mącznik był zamoczony w wodzie. Zaczął czarnieć mniej więcej po dwukrotnie dłuższym czasie niż mącznik podany prosto z zamrażarki. Z racji, że temperatury się różniły to i tak dało to minimum 30% do długości przydatności do spożycia.
Probówka jest przy stałym źródle grzewczym (promiennik ciepła 50w) wraz z termostatem ustawionym na 32 stopnie pod areną, temperatura mierzona bezpośrednio przy gnieździe wacha się w granicach 29,5 stopnia do 31 stopni - średnio 30.5 stopnia (promiennik przestaje grzać gdy temp. osiąga 32 i włącza się ponownie gdy temp spada poniżej 30). W gnieździe woda się leciutko skrapla po około tygodniu skapła na królową kropelka z góry i akurat miałem szczęście to zaobserwować, mrówki przerzuciły larwy do przodu, zaczęły zlizywać kroplę a potem znosić i oblepiać ją piaskiem. Zajęło im to około 3 godzin po czym przeniosły larwy i jajka z powrotem w miejsce przy wacie. Wydaje mi się, że mają w gnieździe niemal wymaxowaną temperaturę do rozwoju bo jak by było o te 2-4 stopnie więcej to woda za szybko by się skraplała a tak zamiast z waty piją mikro kropelki z sufitu i może raz na tydzień skumuluje się tyle wody by jedna kropelka spadła na gniazdo. Widać to też po ich aktywności, mimo, że nie wychodzą z probówki przez większość dnia i nocy przynajmniej któraś z nich się rusza i rzadko zdarza mi się zauważyć momenty, w których panuje totalny bezruch w gnieździe.
Zdaje sobie też sprawę z tego, że jesteśmy w okresie zimowym i królowa prawdopodobnie teraz powinna odpoczywać i nie znosić jaj, że powinienem zrobić im miesięczną hibernację ale chcę szybko pomnożyć kolonię bez względu na to czy królowa będzie mniej wydajna bez hibernacji na dłuższą metę. Poza tym w Hiszpanii czyli kraju, z którego między innymi pochodzą temperatura w zimę rzadko kiedy spada poniżej 10 stopni i te mrówki po prostu nie hibernują w naturze w typowy sposób a po prostu wchodzą w okresy stagnacji i nawet w tych okresach trochę się ruszają dlatego moim zdaniem wstawianie ich do lodówki gdzie mam ustawioną na 3 stopnie było by dla nich nienaturalne.
Odkąd okryłem probówkę czerwoną folią bardzo się to im oraz mi przysłużyło. Poprzednio probówka była przykryta kawałkiem papierku i też miały ciemno ale od czasu do czasu musiałem ich sprawdzać i gdy podnosiłem papierek to się lekko stresowały nagłym światłem. Czerwona folia działa na ten gatunek wyjątkowo dobrze, sprawdzałem i nawet przy świeceniu z lampy z komórki nie reagują. Dopiero przy bardzo bliskim przybliżeniu lampy do probówki wyczuwają, że coś jest nie tak z "ciemnością" i zaczynają reagować ale też nie przesadnie.
Reasumując, nie znalazłem sposobu na wydłużenie przydatności do spożycia owadów karmowych. Moczenie w wodzie i podawanie kawałków zalanych w wodzie działa połowicznie, przy niższej temperaturze powiedzmy 24 stopnie pokojowej zapewne działało by lepiej bo woda tak szybko by nie wyparowywała i może wtedy można liczyć na powyżej 50% powolniejsze czernienie. Zostaje mi podawanie bardzo małych kawałków a częściej.

Tę muszkę owocówkę mogły przez noc wysiorbać i wyrzucić rano już zjedzoną w takim stopniu, jakim chciały - owocówki to dobra karmówka dla małych kolonii, nawet dużych mrówek.