Zastosowanie gliny w gnieździe było błędem. Mrówki zaczęły zabudowywać front tak, że nic nie widziałem... Wymieniłem je więc na czyste. Okazało się, że pierwsze zwiadowczynie miały problem z wchodzeniem na wyższe poziomy, co po zejściu na dół gniazda owocowało brakiem możliwości wyjścia. Było to o tyle dziwne, że przecież po takich samych rampach, ściankach i sufitach chodziły w starym gnieździe bez problemu. Podejrzewam, że zwiadowczynie miały nogi ufajdane olejem mineralnym z bariery. Po kilku trupach doszedłem do wniosku, że nie mogę tego zostawić w taki sposób i od tej pory gniazda to Wrocław ze wszystkimi poziomymi powierzchniami oraz rampami zadartymi papierem ściernym.
Kolonia w międzyczasie weszła w stagnację (od hodowców z Azji dowiedziałem się, że one nie wchodzą w diapauzę, ale najwyraźniej mogą "zimować" gdy temperatura spadnie poniżej optymalnej - ja je trzymam cały rok w temperaturze pokojowej). Po pierwszej fali ciepła w tym roku ruszyła z kopyta i nie zwalnia mimo obniżenia temperatury do poziomu zimowego. Dołączyłem trzecie gniazdo, mam nadzieję, że finalne.
Na arenie cały czas funkcjonuje kolonia Leptothorax acervorum. Nie jest zbyt duża, ale pluje formami płciowymi każdego sezonu. Skrzydlaki widuję wędrujące między robotnicami Polyrhachis, które nie bardzo wiedzą, co mają z tym faktem zrobić.
Kolonia w międzyczasie weszła w stagnację (od hodowców z Azji dowiedziałem się, że one nie wchodzą w diapauzę, ale najwyraźniej mogą "zimować" gdy temperatura spadnie poniżej optymalnej - ja je trzymam cały rok w temperaturze pokojowej). Po pierwszej fali ciepła w tym roku ruszyła z kopyta i nie zwalnia mimo obniżenia temperatury do poziomu zimowego. Dołączyłem trzecie gniazdo, mam nadzieję, że finalne.
Na arenie cały czas funkcjonuje kolonia Leptothorax acervorum. Nie jest zbyt duża, ale pluje formami płciowymi każdego sezonu. Skrzydlaki widuję wędrujące między robotnicami Polyrhachis, które nie bardzo wiedzą, co mają z tym faktem zrobić.
