28.12.2018.
Najprawdopodobniej ostatni wpis w tym roku. Kolejna kolosalna przerwa w zapiskach wynikająca z nadmiaru obowiązków poza mrówkowych.
W tzw. międzyczasie niewiele się działo. Okres zimowy to zastój u mrówek, który nie wynika tylko, jak się przekonałem na własnej skórze, z niskich temperatur.
Ostatni wpis mówił o sporej liczbie larw i nowych jajeczkach. Byłem zdeterminowany, żeby rozpocząć zimowanie dopiero po wykluciu się wszystkiego i zaprzestaniu czerwienia przez królowe. Niestety nie doczekałem się takiego stanu, gdyż jeszcze 2 dni przed włożeniem mrówek na zimowanie w lodówce w temp. +5 stopni, bo taką mam w lodówce, pojawiły się nowe jajka.
Z jednej strony, królowe czerwiły nadal, z drugiej jednak rozwój larw się zatrzymał. Przez około 3 tygodnie larwy nie rosły. Te, które były malutkie nadal takie pozostawały a te większe nawet nie myślały o zmienianiu się w poczwarki.
Wobec takiej widocznej stagnacji postanowiłem zarządzić nastanie sztucznej zimy. Odczepiłem probówki od swojej podkładki, która stanowi rodzaj stojaka ułatwiającego obsługę i przeniosłem delikatnie probówki do pudełka po litrowych lodach made in Lidl, (audycja zawiera lokowanie produktu) :-), które to pudełko wyściełałem grubym kawałkiem waty na spodzie. Probówki były ułożone warstwami na sobie i zamknięte przykrywką.
Dzisiaj nastąpiło zakończenie sztucznej zimy, która trwała 4 tygodnie. Okazało się, że wszystkie kolonie przeżyły zimowanie i po wyciągnięciu aktywnie zaczęły pobierać pokarm w postaci miodu, który podałem na powitanie na pseudo talerzykach z wężyka.
Z tego, co udało mi się zauważyć przez zaparowane probówki stan posiadania larw raczej nie uległ większym zmianom i nadal tam gdzie było ich dużo ściele się ich "dywan".
Najprawdopodobniej ostatni wpis w tym roku. Kolejna kolosalna przerwa w zapiskach wynikająca z nadmiaru obowiązków poza mrówkowych.
W tzw. międzyczasie niewiele się działo. Okres zimowy to zastój u mrówek, który nie wynika tylko, jak się przekonałem na własnej skórze, z niskich temperatur.
Ostatni wpis mówił o sporej liczbie larw i nowych jajeczkach. Byłem zdeterminowany, żeby rozpocząć zimowanie dopiero po wykluciu się wszystkiego i zaprzestaniu czerwienia przez królowe. Niestety nie doczekałem się takiego stanu, gdyż jeszcze 2 dni przed włożeniem mrówek na zimowanie w lodówce w temp. +5 stopni, bo taką mam w lodówce, pojawiły się nowe jajka.
Z jednej strony, królowe czerwiły nadal, z drugiej jednak rozwój larw się zatrzymał. Przez około 3 tygodnie larwy nie rosły. Te, które były malutkie nadal takie pozostawały a te większe nawet nie myślały o zmienianiu się w poczwarki.
Wobec takiej widocznej stagnacji postanowiłem zarządzić nastanie sztucznej zimy. Odczepiłem probówki od swojej podkładki, która stanowi rodzaj stojaka ułatwiającego obsługę i przeniosłem delikatnie probówki do pudełka po litrowych lodach made in Lidl, (audycja zawiera lokowanie produktu) :-), które to pudełko wyściełałem grubym kawałkiem waty na spodzie. Probówki były ułożone warstwami na sobie i zamknięte przykrywką.
Dzisiaj nastąpiło zakończenie sztucznej zimy, która trwała 4 tygodnie. Okazało się, że wszystkie kolonie przeżyły zimowanie i po wyciągnięciu aktywnie zaczęły pobierać pokarm w postaci miodu, który podałem na powitanie na pseudo talerzykach z wężyka.
Z tego, co udało mi się zauważyć przez zaparowane probówki stan posiadania larw raczej nie uległ większym zmianom i nadal tam gdzie było ich dużo ściele się ich "dywan".
