05 Sty 2019, 19:08
05.01.2019.
Nowy rok, (tydzień po zakończonym zimowaniu), nie przyniósł w zasadzie żadnych zmian u moich L. niger. Z 8 probówek - kolonii, które zimowały udało się przeżyć wszystkim królowym i robotnicom.
Samotna królowa, która została podtopiona przez nieszczelną watę nadal opiekuje się swoimi chyba 6 larwami. Skoro przez tak długi okres czasu, przed zimowaniem, nie wykazała chęci ratowania siebie i potomstwa od topieli postanowiłem nie proponować jej więcej zmiany lokalu a jedynie dokarmiać i obserwować rozwój wypadków.
Po dzisiejszej inspekcji połączonej ze zmianą jedzonka, (wyciągnąłem resztki mączników a podałem miód), odniosłem wrażenie, że larwy są zupełnie nieruchome, podczas gdy przed mrożeniem widywałem nieznacznie poruszające się larwy zwłaszcza te większych rozmiarów. Mam nadzieję, że gdyby działo się z nimi coś niedobrego to królowa matka zarządziła by jakiś przymusowy kanibalizm lub wyniesienie zwłok na śmietnik. Tymczasem część larw posiada wyraźnie ciemne przewody pokarmowe co mogło by świadczyć o ich dokarmianiu przez robotnice.
Udało mi się dzisiaj zauważyć pewną prawidłowość a mianowicie po podaniu miodu tylko część robotnic wyszła "zatankować" po zym wróciły do części gniazdowej za przegrodę, podzieliły się pokarmem z pozostałymi robotnicami i wróciły ponownie do kropli miodu. Niestety nie udało mi się zrobić zdjęcia. Może przy następnej wizycie, która już niebawem.
Nowy rok, (tydzień po zakończonym zimowaniu), nie przyniósł w zasadzie żadnych zmian u moich L. niger. Z 8 probówek - kolonii, które zimowały udało się przeżyć wszystkim królowym i robotnicom.
Samotna królowa, która została podtopiona przez nieszczelną watę nadal opiekuje się swoimi chyba 6 larwami. Skoro przez tak długi okres czasu, przed zimowaniem, nie wykazała chęci ratowania siebie i potomstwa od topieli postanowiłem nie proponować jej więcej zmiany lokalu a jedynie dokarmiać i obserwować rozwój wypadków.
Po dzisiejszej inspekcji połączonej ze zmianą jedzonka, (wyciągnąłem resztki mączników a podałem miód), odniosłem wrażenie, że larwy są zupełnie nieruchome, podczas gdy przed mrożeniem widywałem nieznacznie poruszające się larwy zwłaszcza te większych rozmiarów. Mam nadzieję, że gdyby działo się z nimi coś niedobrego to królowa matka zarządziła by jakiś przymusowy kanibalizm lub wyniesienie zwłok na śmietnik. Tymczasem część larw posiada wyraźnie ciemne przewody pokarmowe co mogło by świadczyć o ich dokarmianiu przez robotnice.
Udało mi się dzisiaj zauważyć pewną prawidłowość a mianowicie po podaniu miodu tylko część robotnic wyszła "zatankować" po zym wróciły do części gniazdowej za przegrodę, podzieliły się pokarmem z pozostałymi robotnicami i wróciły ponownie do kropli miodu. Niestety nie udało mi się zrobić zdjęcia. Może przy następnej wizycie, która już niebawem.
