30.03.2019.
Niespełna miesiąc minął od ostatniego wpisu a u moich nigerek spore zmiany. Kilka kolonii znalazło nowych właścicieli. Kolonia roboczo nazwana nr 5 została szczęśliwym, (miejmy nadzieję), zwycięzcą konkursu na moją kolonię i otrzymała dzisiaj arenę.
W probówce wyglądało to dość "gęsto" niestety z powodu kończącej się wody w probówkach zdecydowałem się na przeniesienie na arenę i dodatkowe nawadnianie lub ewentualne przenosiny do nowej probówki.
Arena została wykonana z pojemnika po lodach kupionych w Lidlu, (pojemność około 1l), w którego pokrywce wyciąłem duży otwór zostawiając także znaczny rant. Z przodu pojemnika w dolnej jego części wypaliłem gorącym gwoździem dwa otwory o średnicy około 8 mm, w które wprowadziłem dwa kawałki węża o tej samej średnicy, tak aby około 10 cm wystawał za pojemnik, (w przyszłości posłużą mi do podłączania gniazda lub kolejnych aren). Drugi koniec docelowo ma wystawać ponad powierzchnię gipsu, którym zalałem arenę. Węże przykleiłem do dna klejem na gorąco. Na wylany, jeszcze mokry gips nasypałem białego piasku i ułożyłem dekoracje - urozmaicenie terenu dla mieszkańców w postaci kawałka kory, małej szyszki najprawdopodobniej olchowej i kilku kamieni. Dekoracje ułożyłem tak, aby było miejsce na swobodne ułożenie probówki, karmidła i miodziarki, żeby nie brudzić podłoża i na swobodną obsługę. Wylewka z gipsu ma za zadanie obciążenie areny, zwiększenie powierzchni użytkowej dna, (pojemnik zwęża się ku dołowi), i utrzymanie dekoracji w miejscu.
Nadal ilość mrówek nie jest wystarczająca, żeby myśleć o nowym, większym gnieździe.
Tak wygląda arena już z ułożoną na niej zaciemnioną probówką.
Udało mi się zrobić zdjęcie pierwszej mrówki zwiadowcy nowego terenu areny.
Po kilku minutach nęcona zapachem jedzenia lub pchana przez wrodzoną ciekawość robotnica zaczęła coraz bardziej oddalać się od gniazda.
Na początku robotnice biegały dość szybko i często wracały do gniazda. Teraz po upływie kilkunastu godzin, (post pisany około doby po przekładce), mrówki pojawiają się pojedynczo na arenie, czasami chodzą powoli spacerowym krokiem czasami ciut szybciej. Pomimo tego, że przed włożeniem probówki pozamiatałem dokładnie cały nadmierny piasek, mrówki i tak znalazły jakieś luźne ziarenka lub oderwały od wierzchniej warstwy gipsu i pomimo, iż wejście do probówki zostało zamknięte przegrodą z korka z małym wejściem, jeszcze zmniejszyły rozmiar tego wejścia znalezionymi ziarenkami piasku.
Kolejne wpisy przewiduję z ewentualnych relacji karmienia o ile mrówki się zadomowią i będą wychodziły do nowego jedzenia i ładnie uśmiechały się do zdjęcia :-) ewentualnie jak coś nowego się pojawi.
Niespełna miesiąc minął od ostatniego wpisu a u moich nigerek spore zmiany. Kilka kolonii znalazło nowych właścicieli. Kolonia roboczo nazwana nr 5 została szczęśliwym, (miejmy nadzieję), zwycięzcą konkursu na moją kolonię i otrzymała dzisiaj arenę.
W probówce wyglądało to dość "gęsto" niestety z powodu kończącej się wody w probówkach zdecydowałem się na przeniesienie na arenę i dodatkowe nawadnianie lub ewentualne przenosiny do nowej probówki.
Arena została wykonana z pojemnika po lodach kupionych w Lidlu, (pojemność około 1l), w którego pokrywce wyciąłem duży otwór zostawiając także znaczny rant. Z przodu pojemnika w dolnej jego części wypaliłem gorącym gwoździem dwa otwory o średnicy około 8 mm, w które wprowadziłem dwa kawałki węża o tej samej średnicy, tak aby około 10 cm wystawał za pojemnik, (w przyszłości posłużą mi do podłączania gniazda lub kolejnych aren). Drugi koniec docelowo ma wystawać ponad powierzchnię gipsu, którym zalałem arenę. Węże przykleiłem do dna klejem na gorąco. Na wylany, jeszcze mokry gips nasypałem białego piasku i ułożyłem dekoracje - urozmaicenie terenu dla mieszkańców w postaci kawałka kory, małej szyszki najprawdopodobniej olchowej i kilku kamieni. Dekoracje ułożyłem tak, aby było miejsce na swobodne ułożenie probówki, karmidła i miodziarki, żeby nie brudzić podłoża i na swobodną obsługę. Wylewka z gipsu ma za zadanie obciążenie areny, zwiększenie powierzchni użytkowej dna, (pojemnik zwęża się ku dołowi), i utrzymanie dekoracji w miejscu.
Nadal ilość mrówek nie jest wystarczająca, żeby myśleć o nowym, większym gnieździe.
Tak wygląda arena już z ułożoną na niej zaciemnioną probówką.
Udało mi się zrobić zdjęcie pierwszej mrówki zwiadowcy nowego terenu areny.
Po kilku minutach nęcona zapachem jedzenia lub pchana przez wrodzoną ciekawość robotnica zaczęła coraz bardziej oddalać się od gniazda.
Na początku robotnice biegały dość szybko i często wracały do gniazda. Teraz po upływie kilkunastu godzin, (post pisany około doby po przekładce), mrówki pojawiają się pojedynczo na arenie, czasami chodzą powoli spacerowym krokiem czasami ciut szybciej. Pomimo tego, że przed włożeniem probówki pozamiatałem dokładnie cały nadmierny piasek, mrówki i tak znalazły jakieś luźne ziarenka lub oderwały od wierzchniej warstwy gipsu i pomimo, iż wejście do probówki zostało zamknięte przegrodą z korka z małym wejściem, jeszcze zmniejszyły rozmiar tego wejścia znalezionymi ziarenkami piasku.
Kolejne wpisy przewiduję z ewentualnych relacji karmienia o ile mrówki się zadomowią i będą wychodziły do nowego jedzenia i ładnie uśmiechały się do zdjęcia :-) ewentualnie jak coś nowego się pojawi.
