07.04.2019.
Wpis jak zwykle w okolicach weekendu, kiedy to jest odrobina więcej czasu, żeby się pochylić nad zwierzętami. Pierwszego mącznika na arenie widać jeszcze w poprzednim wpisie a teraz będzie pierwszy miodek podany na osobnym talerzyku.
Zainteresowanie raczej średnie ze względu na nowe miejsce i rozwijającą się dopiero kolonię. Na tym zdjęciu widać dokładnie dodatkową komorę, którą stworzyłem przed zamknięciem probówki i położeniem jej na arenie. Oczywiście przegroda zamykająca ma otwór wejściowy, który był widoczny w poprzednim wpisie jak i będzie się pojawiał na kolejnych zdjęciach.
Po jakimś czasie, gdy pierwsze białko nabrało wspaniałej czarnej barwy postanowiłem wymienić je na nowy kawałek mrożonki.
Tym razem zainteresowanie było znacznie większe, widać także zasypaną resztkę miodu i po prawej stronie wyschniętą igłę sosnową, których kilka sztuk postanowiłem wrzucić dla urozmaicenia krajobrazu i nadania pojemnikowi zapachu bardziej naturalnego, bo gałązka, z której pochodziła igła mimo utraty wody i barwy nadal wydzielała przyjemny zapach. Po kilku godzinach igły trafiły przed wejście do probówki.
Kolejnym eksperymentem było podanie odrobiny parzonego mięsa z piersi indyczej, który to kawałek ukradłem podczas robienia wędliny własnego wyrobu.
Nie dość, że zainteresowanie określam jako znaczne, to jeszcze widoczne na zdjęciu przedstawicielki kolonii dopuściły się przetransportowania rzeczonego indyka pod probówkę gdzie przez kilka kolejnych dni był obiektem zainteresowania pojedynczych mrówek i jak się domyślam źródłem białka.
Dzisiejsze obserwacje niestety nie wniosły niczego ekscytującego chociaż......
Już w drugiej dobie po umieszczeniu probówki na arenie zobaczyłem, że mimo przyklejonego do mokrego jeszcze gipsu piasku mrówki znajdowały jakieś luźne drobinki i znosiły je pod wejście. Celem ułatwienia im pozyskiwania materiałów budowlanych na arenę trafiła szczypta suchego piasku i wcześniej wspomniane igły z wysuszonej, sosnowej gałązki. Najszersza część otworu została skrzętnie zasypana. Przypuszczam, że dzięki temu zabiegowi poziom wody pozostałej w probówce nie zmienił się lub uległ niezauważalnym zmianom. Pomimo zmniejszenia otworu wejściowego we wnętrzu probówki znalazły się 2 niewielkie muchy z kompletnymi skrzydłami, które zostały pacnięte :-) przeze mnie gdzieś podczas pracy. Niestety nie miałem możliwości nagrania tego procesu a jedynie obserwowanie zmagań kątem oka.
Z dzisiejszej wizyty postało jeszcze jedno zdjęcie nadające się do upublicznienia.
Podany miód, ziarenka piasku, które zostały przy dosypaniu materiału budowlanego i dla spostrzegawczych kawałek dna drugiej komory wyścielony jajkami lub / i poczwarkami.
Aktualizacja z ostatniej chwili.
W trakcie pisania posta nastąpiło zniknięcie miodu. Ujęcie zrobione celowo z wyśrodkowaniem tym razem doświetlonej środkowej komory gdzie przeniosła się największa część imprezy :-)
Wpis jak zwykle w okolicach weekendu, kiedy to jest odrobina więcej czasu, żeby się pochylić nad zwierzętami. Pierwszego mącznika na arenie widać jeszcze w poprzednim wpisie a teraz będzie pierwszy miodek podany na osobnym talerzyku.
Zainteresowanie raczej średnie ze względu na nowe miejsce i rozwijającą się dopiero kolonię. Na tym zdjęciu widać dokładnie dodatkową komorę, którą stworzyłem przed zamknięciem probówki i położeniem jej na arenie. Oczywiście przegroda zamykająca ma otwór wejściowy, który był widoczny w poprzednim wpisie jak i będzie się pojawiał na kolejnych zdjęciach.
Po jakimś czasie, gdy pierwsze białko nabrało wspaniałej czarnej barwy postanowiłem wymienić je na nowy kawałek mrożonki.
Tym razem zainteresowanie było znacznie większe, widać także zasypaną resztkę miodu i po prawej stronie wyschniętą igłę sosnową, których kilka sztuk postanowiłem wrzucić dla urozmaicenia krajobrazu i nadania pojemnikowi zapachu bardziej naturalnego, bo gałązka, z której pochodziła igła mimo utraty wody i barwy nadal wydzielała przyjemny zapach. Po kilku godzinach igły trafiły przed wejście do probówki.
Kolejnym eksperymentem było podanie odrobiny parzonego mięsa z piersi indyczej, który to kawałek ukradłem podczas robienia wędliny własnego wyrobu.
Nie dość, że zainteresowanie określam jako znaczne, to jeszcze widoczne na zdjęciu przedstawicielki kolonii dopuściły się przetransportowania rzeczonego indyka pod probówkę gdzie przez kilka kolejnych dni był obiektem zainteresowania pojedynczych mrówek i jak się domyślam źródłem białka.
Dzisiejsze obserwacje niestety nie wniosły niczego ekscytującego chociaż......
Już w drugiej dobie po umieszczeniu probówki na arenie zobaczyłem, że mimo przyklejonego do mokrego jeszcze gipsu piasku mrówki znajdowały jakieś luźne drobinki i znosiły je pod wejście. Celem ułatwienia im pozyskiwania materiałów budowlanych na arenę trafiła szczypta suchego piasku i wcześniej wspomniane igły z wysuszonej, sosnowej gałązki. Najszersza część otworu została skrzętnie zasypana. Przypuszczam, że dzięki temu zabiegowi poziom wody pozostałej w probówce nie zmienił się lub uległ niezauważalnym zmianom. Pomimo zmniejszenia otworu wejściowego we wnętrzu probówki znalazły się 2 niewielkie muchy z kompletnymi skrzydłami, które zostały pacnięte :-) przeze mnie gdzieś podczas pracy. Niestety nie miałem możliwości nagrania tego procesu a jedynie obserwowanie zmagań kątem oka.
Z dzisiejszej wizyty postało jeszcze jedno zdjęcie nadające się do upublicznienia.
Podany miód, ziarenka piasku, które zostały przy dosypaniu materiału budowlanego i dla spostrzegawczych kawałek dna drugiej komory wyścielony jajkami lub / i poczwarkami.
Aktualizacja z ostatniej chwili.
W trakcie pisania posta nastąpiło zniknięcie miodu. Ujęcie zrobione celowo z wyśrodkowaniem tym razem doświetlonej środkowej komory gdzie przeniosła się największa część imprezy :-)
